sobota, 30 maja 2009

O człowieku, który się łapał wszystkiego

Człowiek, który łapał się wszystkiego, niełatwe miał życie. Skończył szkołę, nawet kilka, co było do przewidzenia z jego przypadłoscią. Założył rodzinę i miał dzieci z tego samego powodu. W chwilach euforycznej młodości, kiedy ponad łapanie się wszystkiego, nic nie istniało dla naszego bohatera - zamiennie z uliczną latarnią czy sztukami muz wszelkich, łapał się krzyża. Na przemian tonął to w wodzie święconej, to w rozterkach duszy i jak cyrkowy akrobata wiedział, że kiedyś przyjdzie ten dzień, ten dzień w którym się nie złapie. Alptraum. Zmora przekradająca się ukradkiem do rzeczywistości, by pożreć dający nadzieję pion lub poziom. Czy ta historia mogła się skończyć inaczej? Jedna z hipotez zakłada, że człowiek, który się łapał wszystkiego, zwątpił w sens swego powołania. Odwrócił na chwilę wzrok do nieba. To wystarczyło.

środa, 27 maja 2009

Pożegnanie z formą

Uhajaj! Uhajaj! Znać kilka języków i co? Nuda. Każdy z nich ma swoje wspaniałości, ale i koślawe giry i pryszcze. Lepi się więc golem z wielu, kundel, euro-owczarek-podhalański. Uhajaj!

Znaczenia nie mają znaczenia. Zaraza poetycka ogarnęła świat i zamknęła go w swym mdłym uścisku gorzej niż świńska grypa. Klecą i klamocą bracia nasi w poetyckiej wierze. W czym maczają swe pióra? Strach pomyśleć. Osłupiała publika wywraca oczami, ile może się jeszcze zmieścić w biednym słowie? Ile jeszcze udźwignie, zajeżdzone jak Łysek z pokładu, proste, prostych Polan, podrzędnie złożone zdanie? Mowa ojczysta, matka nasza, jęczy i wzdycha w bólach rodzenia bez końca. Od nadmiaru, już przegrzane w próbach rozgryzania taryf telefonii komórkowych, gotują się mózgi. Uhajaj!

Jutro Armagedon, próba generalna! 28 maja "dniem bez słowa". Dopuszcza się słowa bez formy. Uhajaj! Ogłosił - pies.

Nicz

O, jej! Teksty przerastają publikę i publiki nie widać :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :|
Jak strzelać do niewidocznej zwierzyny? Jak wytropić coś na ząb? Pozostaje gonić za własnym ogonem, łapać pchły itp. przyjemności (znane również PP Publiczności).

Łapię się z tym tekstem jeszcze w pierwszej połowie nocy, ale nerwy niepokojem stargane - spać się nie chce, preludium nocne do - nic się nie chce.

Niczego nam nie brakuje, niczego mamy pod dostatkiem. Brać Siostry i Bracia, niczego sobie nie żałować... Niczego nie zabraknie nam nigdy.

wtorek, 19 maja 2009

43,5

Idą dni jak kuglarskie sztuczki. Drewnianych kościółków Boże Święty! Za każdą spadającą cegłą, twarz Trickstera. Strach zrobić choćby krok. Na szczęście strach_pomyśleć_co_będzie, chroni ludzkość przed paraliżem. Robaczki bez wytchnienia drążą Ziemię.

Jakim okolicznościom zawdzięczasz swe życie?
Jakim okolicznościom oddać je będziesz musiał?

Żeby umrzeć godnie, musisz wypatrzyć tę chwilę, zanim ona wypatrzy Ciebie. Może zdążysz poprawić makijaż, dobrać odpowiednie ciuchy, buty.. Buty! Będą na miarę tego wydarzenia. Z wirtuozerią godną profesjonalisty, skwapliwie pokażesz światu ten numer - 43,5.

poniedziałek, 18 maja 2009

Skropiony - nie stropiony

" I z czterech stron wypadły na nas,
cztery gończe psy!"
J.K.

Nikt nie zna swego przeznaczenia. W napędzie świata, nikt nie umie wcisnąć klawisza =>forward, abyśmy mogli spokojnie podejrzeć sobie zakończenie. Z drugiej strony, mając odmienny od ludzkiego sposób postrzegania, na swój psi nos stwierdzam: wygląda na to, że forward=> cały czas jest włączony. Czuję to po falujących uszach. Przez tylną szybę przyglądam się z bagażnika jak wszystko maleje, maleje i maleje.... a kiedy się odwracam, widzę jak rośnie - wspaniałe, nieuchronne, hollywoodzkie fine, Fine, FINE. Podnoszę nogę i sikam na nie od niechcenia.

sobota, 16 maja 2009

Kanapka z tkanotką

Tka notki pies w deszczowy dzień. Tkanotki treść porazić może, schowany pod kanapy cień, uratuj go psów dobry Boże. I ogrzej go i pić mu daj, stukając klawiszami, niech do sytości wbija kły w kanapkę z tkanotkami.

środa, 13 maja 2009

Notka dla kotka

Maj. Ślepe kocięta gorączkowo przebierają łapkami w zimnej toni rzeki. Trzeba przygnieść kamieniem.

wtorek, 12 maja 2009

Karmienie

Wiosna, wiosną kwiaty. Poranki z twarożkiem. Śmierć zwierząt jakby się oddala, sezon na zabijanie powróci jesienią. W Auschwitz napalimy, nakarmimy psa... Tymczasem melodramat śniadania z rzodkiewką w roli głównej. Co myśleć oddychając pełną piersią, wciąganym powietrzem zasilając nieustanny potok zapisywanych tu słów? Świat nie potrzebuje Twojego zachwytu, to bez znaczenia. Możemy się wymordować.

piątek, 8 maja 2009

Hosanna!

Noc i jestem bardzo zmęczony. Zmęczenie pomaga w wyborze. Jest, więc nazwa bloga i szablon i nawet wpis, pisany bez zastanowienia. I jest noc. Noc jest konieczna. Nocą kłamstwa są tak bliskie rzeczywistości, że wręcz stają się prawdziwym życiem - piękną, wieczorową biżuterią.

Wpatrując się w gwiazdozbiór swego pochodzenia, śnię

psa z gai sen