sobota, 24 kwietnia 2010

Gapa

Nie wiem, kiedy straciłem orientację w moim położeniu. Czy mógł to być jakiś szczególny dzień? Jakiś poniedziałek czy wtorek...? Tak, to mogło nagle się przydarzyć a zarazem niezauważenie - przestałem być przyszłością - kartą przed odkryciem. Leżąc nagi na stole przyglądam się tym, którzy na mnie patrzą i nic nie znaczę. Nic dla nich nie znaczę. Nie posiadam żadnej wartości dodanej, którą można by mi przypisać, więc ich umysły przestają mnie zauważać. Jestem, ale już nie istnieję. Czuję, że mógłbym jeszcze strącić szklankę ze stołu czy poruszyć drzwiami... Niczego jednak nie robię. Wypatruję nieruchomo i czekam na dotyk miłosiernych palców, które przyniosą mi ciemność. Przepraszam! Taka gapa ze mnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz