poniedziałek, 11 stycznia 2010

Dziennik Scotta

Dzień za dniem mija. Podtrzymujemy życie w sposób zupełnie bezwiedny. Tak naprawdę nie wiemy dlaczego. Głody tak łatwo pokonać. Jednak, co wtedy? Co możemy zrobić z naszą chwilową wiktorią? Z marnością zdobyczy naszych, ostatnich dni? Z wszystkich głodów, sen jest nam największym przyjacielem, chociaż najbardziej jest natarczywy i nigdy nie ustępując, co i rusz, przykuwa nas do miejsca. W miarę jak stygną nasze ciała, coraz mniej mamy nadziei na przyjście człowieka, nie mówiąc o powrocie Boga. Ugotowaliśmy herbatę, paląc Biblią. Wygląda więc na to, że Stwórcy zawdzięczamy ostatni, gorący posiłek. Postanowiliśmy nie iść już dalej. Nie widać słońca, ani księżyca. Dzisiejszego snu, nie miałem komu opowiedzieć.

4 komentarze:

  1. wreszcie jakiś pożytek z Bibli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, ha, ha - zabłąkany wędrowiec! Cóż Cię tu duszyczko przywiodło? Biblią można również dobrze trzepnąć w głowę, więc pożytków jest więcej, a im bardziej się skupiam, tym tych pożytków więcej widzę, natomiast trudno mi dostrzec jakiekolwiek "niepożytki". Biblia tak naprawdę jest dla Ciebie - tylko gdy tego chcesz. Tylko TY stwarzasz tę jednostronną relację pełną miłości, złości czy czegokolwiek innego, czego potrzebujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam wiecznie głodującą Duszę z całym swoim szacunkiem,jako brata i bliźniego swego.A mnie tu zawieruszył blog - relacja z głodówki.Śmiem napisać,że to moje klimaty co z głębi poszukującej myśli wychodzą i dlatego kontenplacja wszystkiego stworzenia jest mi radością-gorąco pozdrawiam i życzę wolności - Lidia

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym miał byc szczery, to psów się nie kontempluje, pieski się głaszcze :)
    Tuś mi się Duszyczko zaplątała w materii blogów fałdki. Rzecz jasna niech będzie pobłogosławiona animula tak jasna, jak piwo jasne,chłodne, lecz rozgrzewające fantazje.
    Pójdę się teraz przespać. Nie mam już dostępu do tego bloga, bo założyłem go zalogowany przypadkowo, na cudzym koncie Google. Właściciel konta zmienił hasło i tak trwam tylko w komentarzach. Oaza bez wody, miejsce śmierci rozczarowanych. Lideczko droga - dziekuję!

    OdpowiedzUsuń