sobota, 7 listopada 2009

Gorączka

Chciałbym mieć tele vision. Tak chciałbym mieć. Wiem, musi nadejść z daleka, więc cierpliwie czekam. Osładzam oczekiwanie marzeniami. Ona będzie taka piękna, tak cudowna, tak niepowtarzalna, jak wszystko, czego jeszcze nie posiadamy. Opromieni ją miliard pixeli mego milionherzowego serca, nagram ją na płytę i odtworzę sekunda po sekundzie, w aksamitnym trybie slow motion, w nienasyconym trybie pętli, bez końca: moja tele vision television t e l e v i s i o n t e l e v i s i o n t e l e v i s i o n tele vision t e l e v i s i o n...

3 komentarze:

  1. Nie dociera. Jestem out of pixele i tryb slow motion. Stand by i zmęczenie. Jeśli cos. Czasu brak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Marcepku, to ornament, tatuaż, nic wielkiego ani w treści ani w zamiarze. To może być np. wizja samego siebie. Tele oznacza "daleko", "z daleka" - coś, co przychodzi z zewnątrz, od innych i od czego bywamy potem uzależnieni, ale, nie wstyd mieć tele vision i próbować ją ocalić wszystkimi sposobami, ukochać ją sobie. Tacy po prostu, najczęściej jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. My i nasza, samych siebie: tele wizja.

    OdpowiedzUsuń