Nazywasz siebie imieniem. Wskazujesz palcem w pierś i mówisz, udając siebie. Na dowód masz ciało. Na dowód zdradzasz swoje myśli, kochasz, śpiewasz, płaczesz. Rozumiemy jak trudno przez to przejść, że potrzebujesz: aktu urodzenia, dowodu osobistego, aktu zgonu, świadków. Wiemy, jak ważne jest, pewne alibi. Bez obaw! Wszyscy uwierzą, nikt, niczego nie zauważy. Zresztą, nie mamy wyboru. Na całym świecie nie ma nikogo, kto lepiej niż Ty, wcieliłby się w tę postać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podobno nie ma niezastapionych, ale zawsze mozna z tym polemizowac. szczególnie przy jedzeniu papierowych pomidorów
OdpowiedzUsuń... z tekturowej miski. Pycha i nie tuczy. Nie chcieli mnie do roli Jezusa, zostałem starym psem.
OdpowiedzUsuń