wtorek, 8 września 2009

Niewinność

Tak chciałem się uratować, ale wiedziałem, że to niemożliwe.
Tak chciałem się uratować, ale wiedziałem, że zabraknie nam powietrza.
Dlatego, pozwoliłem sobie uznać Twoje prawo do śmierci, po mojej śmierci.

Podlewałem pelargonie. Pisano o tym, jedną stronę przed nekrologami, w reportażu dla lokalnej gazety. Nim stałem się wypełnioną rubryką, nieuleczalnie chory mogłem dowieść, że istnieje życie.

Teraz możesz być tego bardziej pewien.

Teraz Twoja kolej. Nawet bądź wola Twoja.

Maszyniści lokomotyw ciągną w takim momencie za odpowiedni sznurek. Życie odchodzi ciszej, stąpa na palcach i ulatnia się bez ostrzeżenia.


2 komentarze:

  1. Bez ostrzeżenia - to z pewnością. Chicho i na palcach? Chyba tego byśmy chcieli, ale zbyt czesto towarzyszy zgiełk, gwar i tłuczone talerze. A talerze przecież nie mają tu nic do rzeczy

    OdpowiedzUsuń
  2. :O) Rozbawiłeś (-aś) mnie... Jak odlatują Marsjanie... Jak po kwasie? Drogi Marcepanku! Skłonność do szwajcarskich słodyczy jest zgubna. Na polskiej wsi przeżywam więc, swoje ziemskie wygnanie...

    OdpowiedzUsuń